Witajcie, Węgry! Jak się dzisiaj macie? Moi przyjaciele, osiemnaście miesięcy temu moja partia wygrała wybory w Holandii. Staliśmy się największą partią w kraju i największą partią w koalicji rządzącej. I mamy jeden priorytet.
Zatrzymać masową imigrację. Holendrzy to, jak wiecie, z natury lud gościnny. Ale do naszego kraju przyjeżdża zbyt wielu fałszywych uchodźców, zbyt wielu darmozjadów, przestępców - ludzi, którzy chcą żyć na nasz koszt, ale nas nie szanują. Wprowadziliśmy więc kontrole graniczne i chcemy jeszcze bardziej zaostrzać nasze prawo. Ale muszę być szczery - to nie wystarcza. To za mało i za późno.
Dlatego moja partia chce o wiele więcej. I chcemy tego teraz. Chcemy zamknąć nasze granice przed kolejnymi osobami ubiegającymi się o azyl i zawracać ich już na granicy. Chcemy, żeby holenderska armia intensywnie kontrolowała nasze granice. Chcemy czasowo wstrzymać wszelkie łączenie rodzin azylantów. Chcemy, żeby 60 tysięcy syryjskich uchodźców przebywających w Holandii natychmiast wróciło do Syrii. I chcemy - być może to najważniejsze - żeby wszyscy przestępcy będący cudzoziemcami zostali deportowani z Holandii.
Miliony ludzi w całej Europie czują się dziś jak obcy we własnym kraju, w swoich własnych dzielnicach. Masowa imigracja błyskawicznie zmienia naszą kulturę i tożsamość. Zmienia oblicze Europy Zachodniej, ale nie na lepsze - na gorsze. Populacja muzułmańska w Europie ma się potroić - z obecnych 5% do 15% do połowy wieku. Islam umacnia swoją pozycję. Ale ja nie chcę, żeby islam się umacniał. A wy? Pytam was! I nie chcę, żeby islam umacniał się w naszych społeczeństwach, bo islam i wolność to rzeczy nie do pogodzenia.
Kiedy w zeszłym tygodniu w ogólnokrajowym sondażu zapytano, czy islam należy do naszego społeczeństwa, ponad 60% Holendrów odpowiedziało: nie. Islam nie należy do naszego społeczeństwa. Oczywiście nie każdy muzułmanin to ekstremista. Większość nie jest. Ale niestety zbyt wielu z nich pragnie odcisnąć piętno swojej nietolerancji, nienawiści, a nawet podboju na naszym społeczeństwie.
Tak jak w ostatnią Niedzielę Wielkanocną, kiedy centrum Rotterdamu - drugiego co do wielkości miasta w moim kraju - zostało opanowane przez krzyczących imamów mówiących po arabsku, których w naszym Rotterdamie wspierały tysiące, tysiące ich zwolenników wymachujących flagami Al-Kaidy i Talibanu, wykrzykujących "Allahu Akbar" i domagających się zagłady Izraela. Albo 5 maja - jednego z naszych świąt narodowych, kiedy przypominamy sobie i obchodzimy 80. rocznicę wyzwolenia Holandii spod nazistowskiej tyranii. Holenderskich flag nie było widać, za to palestyńskie flagi były wszędzie - niemal we wszystkich naszych dzielnicach pełnych imigrantów. "Dlaczego mam wywiesić holenderską flagę?" - powiedział jeden z mieszkańców w holenderskiej telewizji. "Palestyńska flaga jest dla nas znacznie ważniejsza".
Przyjaciele, jeśli nie zaczniemy działać już dziś, nasza przyszłość będzie coraz bardziej islamska, a konsekwencje będą ogromne. Nie wyobrażacie sobie, jak dotkliwe będą te konsekwencje. I niestety wiem, o czym mówię. Zostałem skazany na śmierć za krytykę islamu. Wydano przeciwko mnie wiele fatw. Od ponad 20 lat żyję z żoną pod całodobową ochroną policji w rządowym domu bezpiecznym. Tylko za to, że krytykowałem islam. I oczywiście nigdy się nie dam uciszyć.
Nigdy się nie dam uciszyć i nigdy nie pójdę w ślady tych słabych polityków, którzy otworzyli granice Europy, którzy zubażają i narażają na niebezpieczeństwo nasz lud, wyprzedając naszą judeochrześcijańską cywilizację tym, którzy wykrzykują antysemickie hasła na naszych dzisiejszych ulicach. I nie boję się o siebie. Boję się, że za 20 lat mój los stanie się waszym losem i losem waszych dzieci. A tak się stanie, jeśli nie zatrzymamy trzech motorów islamizacji. Po pierwsze: masowej imigracji, po drugie: "woke" multikulturalizmu, po trzecie - a może to najgorsze - politycznego tchórzostwa.
Ale są też dobre wieści. I te dobre wieści są tutaj, tuż przede mną. Te dobre wieści mają twarz. To wy, moi przyjaciele, jesteście dobrą wieścią. Jesteście dobrą wieścią, bo kiedy żyjemy w epoce pechowej islamizacji, wy rozpoczynacie epokę patriotycznego odrodzenia. A my, patrioci, mamy przyszłość w swoich rękach, bo jesteśmy zakorzenieni w przeszłości. Patriotyzm łączy nas z poprzednimi pokoleniami i z przyszłymi. Jesteśmy częścią czegoś wielkiego i pięknego. Historii narodu, troski o jego przyszłość, dziedzictwa, które nasi rodzice zachowali dla nas i które mamy obowiązek przekazać naszym dzieciom, żeby kwitło długo po tym, jak sami odejdziemy.
Nie kochamy polityki dla niej samej. Polityka to tylko narzędzie. Tolkien napisał to bardzo celnie: "Nie kocham jasnego miecza dla jego ostrości, ani strzały dla jej szybkości, ani wojownika dla jego chwały. Kocham tylko to, co bronią". I tak jest z nami. Nasze dusze, nasze starania służą starym wartościom, które cenimy. Bóg, ojczyzna i rodzina.
Bóg, ojczyzna i rodzina - oto trzy rzeczy, które bronimy. Bo wiemy, że bez naszej judeochrześcijańskiej cywilizacji nie byłoby rozdziału kościoła od państwa. Nie byłoby demokracji. Nie byłoby wolności słowa. Nie byłoby wolności sumienia. Nie byłoby równości wobec prawa. Pozostałoby tylko piekło i tyrania. Prawo szariatu to piekło i tyrania.
Druga rzecz, którą bronimy, to nasza ojczyzna. Miłość do ojczyzny czyni nasze narody wielkimi. "Uczyń swój kraj znów wielkim" nie oznacza, że kraj musi stać się wielki, żebyście mogli go pokochać. Oznacza raczej, że powinniście go kochać, żeby znów stał się wielki.
Trzeci filar patriotyzmu, moi przyjaciele, to oczywiście rodzina. Churchill powiedział, że to wokół rodziny i domu powstają, umacniają się i utrzymują najważniejsze cnoty ludzkiego społeczeństwa. A polityka patriotyczna to jedyna słuszna odpowiedź na nasze obecne problemy.
Proszę więc: okazujcie swój patriotyzm we wszystkich swoich czynach i pracy, tak jak robicie to dziś. Działajcie! Bądźcie przykładem! Przekonujcie innych! I zdobądźcie swoje zwycięstwo! Budujcie dom! Bądźcie dumni ze swojego narodu! Zakładajcie rodziny! Kochajcie swój naród! A czyniąc tak, moi przyjaciele, bronicie swojej tożsamości. Jeśli bronicie swojej tożsamości, bronicie swojej wolności. Broniąc naszej wolności, bronimy naszego przetrwania. A broniąc naszego przetrwania, zwyciężymy razem. Zwyciężymy przyszłość.
Przyjaciele, to wszystko zaczyna się od ochrony rąk, które wychowują rodzinę i prowadzą dom. Rąk zwykłych mężczyzn i kobiet, których my, patrioci, mamy obowiązek bronić. I proszę was: róbcie to głośno! Róbcie to tak głośno, żeby nawet ugłaskiwacze islamu usłyszeli, że walczymy o wiarę, rodzinę i wolność, a kulturowi relatywiści zaczęli szczekać, gdy usłyszą, że walczymy o wiarę, rodzinę i wolność!
Proszę, patrioci, zdobądźcie przyszłość. Przyszłość należy do was. Przyszłość należy do nas. W końcu Bóg zapewni, że wasz piękny kraj, Węgry, i mój kraj, Holandia, i wszystkie te kraje będą w bezpiecznych rękach. Bardzo wam dziękuję.