Frispicz

J.D. Vance o relacjach USA-Indie - przemówienie wiceprezydenta USA w Jaipur

Informacje podstawowe

Data nagrania: 22 kwietnia 2025

Typ: Przemówienie

Mówca: J.D. Vance

Opis: W przemówieniu wygłoszonym na forum Ananta Centre w Jaipur, J.D. Vance przedstawia wizję stosunków amerykańsko-indyjskich, odnosi się do niedawnych postępów w negocjacjach handlowych między USA a Indiami, w tym finalizacji warunków odniesienia dla większej umowy handlowej. Przemówienie koncentruje się na trzech filarach współpracy: obronności, energetyce oraz technologii. Vance podkreśla znaczenie strategicznego partnerstwa w kontekście rosnącej konkurencji w regionie, wzajemnych korzyści gospodarczych oraz roli Quad jako instrumentu stabilizacji w Indo-Pacyfiku.

Źródło: Obejrzyj oryginał

Treść przemówienia

Miło was wszystkich widzieć. Jak się macie? Dobrze, dobrze.
Cóż, to niesamowity przywilej być tutaj w Jaipur. Jestem zachwycony, że mogę przemawiać na Forum Indie-USA Ananta Centre [przyp.tłum.: The India-US Forum to platforma organizowana przez Ananta Centre i Ministerstwo Spraw Zagranicznych Indii, służąca dialogowi między liderami obu krajów na temat strategicznego partnerstwa]. I cieszę się, że mogę was wszystkich tutaj gościć. Dziękuję wam wszystkim - liderom biznesu, decydentom, a także oczywiście studentom - za przybycie. Dziękuję również naszemu wspaniałemu zespołowi w Ambasadzie USA za wszystko, co robicie dla naszego kraju. W Stanach Zjednoczonych jesteśmy dumni z głębokiego połączenia między naszymi narodami, między Indiami a Stanami Zjednoczonymi.
Jak zapewne większość z was wie, premier Modi był jednym z pierwszych zagranicznych przywódców zaproszonych do Gabinetu Owalnego podczas drugiej kadencji prezydenta Trumpa. Premier, podobnie jak prezydent Trump, potrafi zjednać sobie niezwykłe oddanie swoich obywateli, ponieważ głęboko wierzy w swój naród i swój kraj. Jestem niezmiernie wdzięczny za gościnność premiera Modiego oraz za ciepłe przyjęcie, jakiego doświadczyłem od niego i wszystkich mieszkańców tego kraju podczas mojej pierwszej wizyty w Indiach.
To moja pierwsza wizyta w miejscu urodzenia rodziców mojej żony. A ona jest, oczywiście, w pierwszym rzędzie. Tam jesteś, Isho. Okazuje się, że jest ona trochę celebrytką w Indiach. Myślę, że bardziej niż jej mąż. Ale nie jestem tu długo. A już miałem szczęście odwiedzić Świątynię Akshardham. Czy dobrze to wymówiłem, kochanie? Dobrze mi poszło? W porządku. Z moją rodziną dziś rano, tak się składa. A wczoraj wieczorem Premier Modi przyjął mnie, Ishę i nasze troje małych dzieci w swoim pięknym domu.
Urzeka mnie zarówno odwieczne piękno indyjskiej architektury i bogactwo historii oraz tradycji, jak i niesamowite zaangażowanie tego kraju w budowanie przyszłości. Te dwa elementy - szacunek dla dziedzictwa oraz zdecydowane dążenie do rozwoju - stanowią siłę napędową dzisiejszych Indii. Podczas wizyt w wielu innych krajach często zauważam pewną jednowymiarowość, jakby ich ambicją było po prostu upodobnić się do reszty świata. Tutaj jest zupełnie inaczej. Indie tętnią życiem i energią, czuć tu atmosferę nieograniczonych możliwości - nowe domy czekające na wybudowanie, nowe miejskie panoramy do stworzenia, nowe perspektywy wzbogacenia życia. Widać dumę z bycia częścią tego narodu i entuzjazm wobec nadchodzącej przyszłości.
Stanowi to uderzający kontrast wobec podejścia, jakie obserwujemy u wielu zachodnich przywódców, których zdaje się paraliżować niepewność i lęk przed tym, co przyniesie przyszłość. W ich przekonaniu ludzkość nieustannie balansuje na krawędzi katastrofy. Straszą nas rychłym końcem świata z powodu zużycia zbyt dużej ilości paliwa, nadmiernej produkcji czy zbyt wysokiego przyrostu naturalnego. Zamiast inwestować w rozwój, często od niego uciekają. Wprowadzają regulacje ograniczające zużycie energii w swoich krajach. Wygaszają elektrownie jądrowe i inne źródła energii, mimo że takie decyzje zwiększają ich zależność od zagranicznych rywali. Jednocześnie swoim partnerom, w tym Indiom, przekazują komunikat: wam nie wolno się rozwijać.
Prezydent Trump całkowicie odrzuca te błędne koncepcje. Pragnie rozwoju zarówno dla Ameryki, jak i dla Indii. Jego wizja to budowanie przyszłości wspólnie z naszymi partnerami na całym świecie. Przebywając tutaj przez ostatnie dni i patrząc teraz na Państwa, dostrzegam naród, którego determinacji nic nie jest w stanie złamać.
Uważam, że naszym najważniejszym obowiązkiem nie jest troska o nas samych, lecz o przyszłe pokolenia. Musimy im zapewnić lepszy świat niż ten, który odziedziczyliśmy po naszych rodzicach i dziadkach. Taką właśnie wizję Ameryka pragnie realizować wspólnie z Wami. Chcemy stworzyć świat pełen możliwości – świat napędzany innowacjami, sprzyjający zakładaniu rodzin, ułatwiający budowanie, inwestowanie i handel dla wspólnego dobra. Jestem przekonany, że nasze kraje mają sobie wiele do zaoferowania. Właśnie dlatego przychodzimy do Was jako partnerzy, z zamiarem wzmocnienia naszych wzajemnych relacji.
Nie przyjeżdżamy tu, by was pouczać, jak powinniście działać. W przeszłości Waszyngton zbyt często traktował premiera Modiego z wyższością, przyjmując ton mentora czy wręcz opiekuna. Poprzednie administracje z jednej strony widziały w Indiach jedynie źródło taniej siły roboczej, a z drugiej – krytykowały rząd premiera, mimo że cieszy się on prawdopodobnie największym poparciem w demokratycznym świecie. Jak wspomniałem wczoraj wieczorem premierowi Modiemu, poziom zaufania, jakim obdarzają go obywatele, wzbudza moją zazdrość.
Jednak problem nie dotyczył wyłącznie Indii. Ta sama postawa wpłynęła na nasze relacje gospodarcze z całym światem. W konsekwencji utraciliśmy niezliczone miejsca pracy, które przeniesiono za granicę, a wraz z nimi zdolność do produkcji - od mebli i sprzętu gospodarstwa domowego po uzbrojenie wojskowe. Wymieniliśmy realną siłę na pozorną, bo przekonano nas, że globalizacja gospodarcza automatycznie przyniesie pokój poprzez ujednolicenie. Wmawiano nam, że z czasem wszyscy przyjmiemy te same, rozmyte, świeckie i uniwersalne wartości. Nieważne, gdzie mieszkasz - świat miał być przecież płaski. Tak brzmiała teza, którą nam przedstawiano.
A gdy ta koncepcja okazała się błędna – a przynajmniej niepełna – zachodni przywódcy postanowili doprowadzić do globalnego ujednolicenia za wszelką cenę. Jednak wiele narodów świata – i sądzę, że Indie są wśród nich – nie chciało się poddać tej uniformizacji. Ludzie byli dumni ze swojego pochodzenia, stylu życia, z pracy, którą wykonywali, podobnie jak ich rodzice przed nimi. Dotyczy to również wielu obywateli mojej ojczyzny – Stanów Zjednoczonych.
Cóż, niektórzy z was znają moje pochodzenie. W rzeczywistości nie planowałem w ogóle mówić o swoim pochodzeniu, dopóki wczoraj podczas kolacji, kiedy moje dzieci zachowywały się całkiem przyzwoicie. Daliśmy im ocenę A-minus za zachowanie przy Premierze. Premier powiedział: mam jedną prośbę. Chcę, żebyś trochę opowiedział o swoim pochodzeniu. I tak właśnie chciałem zrobić. Dla tych z was, którzy nic o mnie nie wiedzą, chciałem o tym opowiedzieć.
Pochodzę – i przyznaję to z pewną stronniczością – z najwspanialszego stanu w całych Stanach, czyli Ohio, które od dawna jest przemysłowym sercem Stanów Zjednoczonych. Konkretnie, moim domem jest Middletown [przyp.tłum.: dosłownie „Średnie Miasto"]. Nie jest to szczególnie duże miasto, z pewnością nie dorównuje rozmiarom Jaipur, ale to solidnej wielkości miejscowość, w której od pokoleń ludzie zajmują się wytwarzaniem, co stanowiło powód do dumy mieszkańców. To miasto pełne jest rodzin podobnych do mojej. Niektórzy nazywali nas „hillbillies" [przyp.tłum.: potoczne, często pejoratywne określenie mieszkańców terenów górzystych USA], Amerykanami, którzy przybyli z okolicznych wzgórz i gór Zachodniej Wirginii, Tennessee i Kentucky, szukając pracy w przemyśle – pracy, która zapewniała dobrobyt rodzinom w całej Ameryce. Przybyli do Middletown w poszukiwaniu tego, co u nas nazywamy amerykańskim marzeniem.
W Middletown wychowali mnie dziadkowie. Nauczyli nas ciężko pracować, nauczyli mnie pilnie się uczyć i nauczyli mnie kochać Boga i mój kraj oraz zawsze być dobrym dla swoich bliskich. Mój dziadek, którego nazywałem Papaw [przyp.tłum.: potoczne określenie dziadka w niektórych regionach USA] dorastając, był tego uosobieniem. Aż do późnej starości pracował jako hutnik w lokalnej hucie, a wiem, że Indie mają ich wiele. Praca Papaw dawała mu dobrą pensję, stabilne godziny i hojną emeryturę. Wszystko to pozwalało mu utrzymać nie tylko jego i moją babcię, ale także jego własną córkę i wnuki mieszkające z nim. W czasie, gdy się pojawiłem, pieniędzy było strasznie mało, ale ciężko pracował, aby zapewnić nam wszystkim godne życie.
Wiem, że Papaw i Mamaw [przyp.tłum.: potoczne określenie babci] byli wdzięczni za styl życia, który umożliwił im ich kraj. Ich pokolenie było świadkiem powstania wielkiej amerykańskiej klasy średniej. Tworząc gospodarkę skoncentrowaną na produkcji, na pracownikach, którzy budują rzeczy, i na wartości ich pracy, ówcześni przywódcy naszego kraju przekształcili Amerykę i umożliwili powstanie tysięcy małych i średnich miast. Rząd wspierał krajową siłę roboczą. Stworzono zachęty dla produktywnych gałęzi przemysłu, by mogły się zakorzenić, i zawarto korzystne umowy z międzynarodowymi partnerami na sprzedaż towarów wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych.
Gdy jednak Ameryka zaczęła korzystać z dobrobytu, który sama sobie wypracowała, nasi przywódcy uznali ten dobrobyt i jego źródła za coś oczywistego. Zapomnieli, jak ważne jest budowanie, wspieranie produktywnego przemysłu, zawieranie uczciwych umów handlowych i dbanie o naszych pracowników oraz ich rodziny. Z czasem przyszły konsekwencje. W moim rodzinnym mieście fabryki zamknięto, miejsca pracy zniknęły, a miasta takie jak moje przestały być siłą napędową amerykańskiej gospodarki. A gdy Stany Zjednoczone przechodziły tę przemianę, ci sami ludzie – klasa robotnicza, fundament naszego kraju – byli traktowani jako zacofani tylko dlatego, że pozostali wierni wartościom cenionym przez ich społeczność od pokoleń.
Historia Middletown to moja historia, ale nie jest ona wcale niezwykła w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Są dziesiątki milionów Amerykanów, którzy przez ostatnie 20 lat obudzili się i zobaczyli, co dzieje się w naszym kraju. Na szczęście wierzę, że przebudzenie nastąpiło wystarczająco wcześnie.
Teraz, podobnie jak wy, chcemy doceniać naszą historię, naszą kulturę, naszą religię. Chcemy prowadzić handel i zawierać dobre umowy z naszymi przyjaciółmi. Chcemy oprzeć naszą wizję przyszłości na dumnym uznaniu naszego dziedzictwa, a nie na samonienawiści i strachu. Pracuję dla prezydenta, który od dawna rozumie to wszystko, czy to poprzez walkę z tymi, którzy dążą do wymazania amerykańskiej historii, czy też poprzez wsparcie dla uczciwszych umów handlowych za granicą, od dziesięcioleci jest konsekwentny w tych kwestiach. W rezultacie, pod rządami administracji Trumpa, Ameryka ma teraz rząd, który wyciągnął wnioski z błędów przeszłości. To dlatego prezydent Trump tak głęboko troszczy się o ochronę gospodarki produkcyjnej, która jest życiodajną siłą amerykańskiego dobrobytu, i o zapewnienie amerykańskim pracownikom możliwości dobrej pracy. Jak widzieliśmy na początku tego miesiąca, jest on gotów podjąć nadzwyczajne działania, aby chronić i zwiększać te możliwości dla wszystkich Amerykanów.
Dlatego dziś przychodzę tutaj z prostym przesłaniem. Nasza administracja szuka partnerów handlowych na zasadach uczciwości i wspólnych interesów narodowych. Chcemy budować relacje z naszymi zagranicznymi partnerami, którzy szanują swoich pracowników, którzy nie obniżają ich płac, aby zwiększyć eksport, ale szanują wartość ich pracy. Chcemy partnerów, którzy są zaangażowani we współpracę z Ameryką w budowaniu rzeczy, a nie tylko pozwalają sobie stać się kanałem do przeładunku towarów innych. I wreszcie, chcemy współpracować z ludźmi i krajami, które uznają historyczny charakter chwili, w której się znajdujemy, potrzebę zjednoczenia się i zbudowania czegoś naprawdę nowego, systemu globalnego handlu, który jest zrównoważony, który jest otwarty i który jest stabilny i uczciwy.
Chcę jasno powiedzieć, że partnerzy Ameryki nie muszą wyglądać dokładnie tak jak Ameryka, ani nasze rządy nie muszą robić wszystkiego dokładnie tak samo, ale powinniśmy mieć pewne wspólne cele, i wierzę, że tutaj w Indiach mamy je zarówno w gospodarce, jak i w bezpieczeństwie narodowym. I dlatego jesteśmy tak podekscytowani, dlatego ja jestem tak podekscytowany, że jestem tu dzisiaj. W Indiach Ameryka ma przyjaciela i dążymy do wzmocnienia ciepłych więzi, które nasze wielkie narody już dzielą.
Krytycy zarzucają mojemu prezydentowi, Donaldowi Trumpowi, że rozpoczynając wojnę handlową, próbuje na siłę przywrócić miejsca pracy sprzed lat. Jednak nic bardziej mylnego. Prezydent dąży do przywrócenia równowagi w globalnym handlu, tak aby Ameryka — wspólnie z przyjaciółmi, takimi jak Indie — mogła budować przyszłość, która będzie miała wartość dla wszystkich naszych narodów. Kiedy w lutym prezydent Trump i premier Modi ogłosili, że naszym celem jest ponad dwukrotne zwiększenie dwustronnej wymiany handlowej do 500 miliardów dolarów do końca tej dekady, wiedziałem, że obaj mówią to z pełnym przekonaniem. I z nadzieją patrzę na wszystko, co nasze kraje już robią, by ten cel osiągnąć.
Jak wielu z was wie, oba nasze rządy pracują intensywnie nad umową handlową opartą na wspólnych priorytetach, takich jak tworzenie nowych miejsc pracy, budowanie trwałych łańcuchów dostaw i osiąganie dobrobytu dla naszych pracowników. Na naszym wczorajszym spotkaniu premier Modi i ja poczyniliśmy bardzo dobre postępy we wszystkich tych punktach. I jesteśmy szczególnie podekscytowani, że możemy oficjalnie ogłosić, że Ameryka i Indie oficjalnie sfinalizowały warunki odniesienia dla negocjacji handlowych. Myślę, że to istotny krok. (oklaski) Dziękuję. Wierzę, że jest to istotny krok w kierunku realizacji wizji prezydenta Trumpa i premiera Modiego, ponieważ wyznacza on mapę drogową do ostatecznej umowy między naszymi narodami.
Wierzę, że Ameryka i Indie mogą razem osiągnąć naprawdę wiele. Dlatego chciałbym dziś poruszyć kilka obszarów naszej współpracy — tego, jak Indie i Stany Zjednoczone mogą działać razem. Po pierwsze, i być może najważniejsze — wspólnie chronić nasze narody. Po drugie — tworzyć wielkie rzeczy. A po trzecie — wspólnie rozwijać przełomowe technologie, które będą niezbędne naszym krajom w nadchodzących latach.
Jeśli chodzi o obronę, nasze kraje już cieszą się bliskimi relacjami, jednymi z najbliższych relacji na świecie. Ameryka prowadzi więcej ćwiczeń wojskowych z Indiami niż z jakimkolwiek innym krajem na Ziemi. Pakt między USA a Indiami, który prezydent Trump i premier Modi ogłosili w lutym, położy podwaliny pod jeszcze ściślejszą współpracę między naszymi krajami. Od javelins [przyp.tłum.: rodzaj przeciwpancernej broni rakietowej] po bojowe pojazdy striker, nasze narody będą współprodukować wiele z amunicji i sprzętu, których będziemy potrzebować, aby odstraszyć zagranicznych agresorów. Nie dlatego, że szukamy wojny, ale dlatego, że szukamy pokoju, i wierzymy, że najlepsza droga do pokoju wiedzie przez wzajemną siłę. A uruchomienie Wspólnego Sojuszu Przemysłowego Systemów Autonomicznych umożliwi Ameryce i Indiom rozwój najbardziej zaawansowanych systemów morskich potrzebnych do zwycięstwa.
To bardzo symboliczne, że to właśnie Indie będą tej jesieni gospodarzem szczytu przywódców Quad. Nasze interesy w kwestii wolnego, otwartego, pokojowego i dobrze prosperującego Indo-Pacyfiku są całkowicie zbieżne. Obie strony doskonale rozumieją, jak ważne jest, by region ten pozostał odporny na wpływy wrogich mocarstw, które chciałyby go zdominować. Dynamiczny rozwój relacji między Indiami a Stanami Zjednoczonymi w ostatniej dekadzie był jednym z powodów, dla których Ameryka uznała Indie za głównego partnera w dziedzinie obronności — pierwszego takiego w historii. Ten status oznacza, że Indie, podobnie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, korzystają dziś z infrastruktury obronnej i technologicznej oraz partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi na poziomie, który dotąd zarezerwowany był tylko dla najbliższych sojuszników i przyjaciół Ameryki.
Wierzymy, że to właśnie Indie mogą najwięcej zyskać na dalszym partnerstwie obronnym ze Stanami Zjednoczonymi — i chciałbym pokrótce wyjaśnić, dlaczego tak sądzimy. Chcemy pogłębiać naszą współpracę, działać razem jeszcze ściślej. Chcielibyśmy też, by wasz kraj częściej sięgał po amerykański sprzęt wojskowy, który — jesteśmy o tym przekonani — należy do światowej czołówki. Weźmy chociażby myśliwce piątej generacji F-35: mogłyby dać Indyjskim Siłom Powietrznym niespotykane dotąd możliwości w zakresie obrony przestrzeni powietrznej i ochrony obywateli. W ostatnich dniach miałem okazję spotkać wielu wspaniałych przedstawicieli indyjskiego lotnictwa — i jestem pod dużym wrażeniem.
Indie, podobnie jak Ameryka, chcą budować, a to będzie oznaczać, że musimy produkować więcej energii. To więcej produkcji energii i więcej konsumpcji energii, i to jest jeden z wielu powodów, dla których uważam, że nasze narody mają tak wiele do zyskania dzięki wzmocnieniu naszych powiązań energetycznych. Jak lubi mawiać prezydent Trump, Ameryka ponownie zaczęła "drill, baby, drill" [przyp.tłum.: popularne hasło nawiązujące do zwiększenia wydobycia ropy naftowej], i myślimy, że przyniesie to korzyści Amerykanom, ale przyniesie też korzyści Indiom.
Poprzednie administracje w Stanach Zjednoczonych — kierując się, jak sądzę, obawą przed przyszłością — ograniczyły inwestycje w wydobycie ropy i gazu ziemnego, wiążąc tym samym Ameryce ręce. Obecna administracja dostrzega jednak, że tania i niezawodna energia to fundament produkcji, a co za tym idzie — także fundament niezależności gospodarczej, zarówno dla nas, jak i dla Indii. Ameryka została obdarzona ogromnymi zasobami naturalnymi i wyjątkową zdolnością do wytwarzania energii — tak dużą, że chcemy dzielić się nią z naszymi przyjaciółmi, takimi jak Indie. Wierzymy, że wasz kraj wiele zyska dzięki importowi amerykańskiej energii i rozwojowi współpracy w tym zakresie. Dostrzeżecie realne korzyści — będziecie mogli budować więcej, produkować więcej, rozwijać się szybciej — i to wszystko przy znacznie niższych kosztach energii. Chcemy też pomóc Indiom w wykorzystaniu ich własnych, znaczących zasobów naturalnych — w tym podmorskich złóż gazu ziemnego oraz kluczowych minerałów. Mamy odpowiednie możliwości i, co równie ważne, mamy też wolę, by wspierać was w tym procesie.
Wierzymy też, że współpraca przy wspólnej produkcji energii pomoże skutecznie konkurować z nieuczciwymi graczami na rynkach zagranicznych. Ale Indie mogą — i naszym zdaniem powinny — odegrać jeszcze większą rolę w zacieśnianiu współpracy energetycznej między naszymi krajami. Jedną z propozycji, które mamy, jest rozważenie zniesienia niektórych barier pozataryfowych, które ograniczają dostęp amerykańskich firm do rynku indyjskiego. Oczywiście rozmawialiśmy już o tym z premierem Modim. I powiedzmy to otwarcie — prezydent Trump i ja wiemy, że premier Modi to twardy negocjator. Umie stawiać warunki i walczy o interesy Indii. I właśnie za to go szanujemy. Nie mamy mu tego za złe — wręcz przeciwnie. Natomiast mamy pretensje do naszych własnych, wcześniejszych przywódców, że nie potrafili w ten sam sposób zadbać o amerykańskich pracowników. Wierzymy jednak, że możemy to naprawić — i że zrobimy to w sposób korzystny zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i dla Indii.
Pozwólcie, że podam przykład. Amerykański etanol — produkowany, jak wierzymy, z najlepszej kukurydzy na świecie — może odegrać kluczową rolę w umacnianiu naszego partnerstwa. I wiem, że nasi rolnicy z radością wesprą indyjski cel, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne. Z zadowoleniem przyjęliśmy również zapowiedź zmian w indyjskim prawie dotyczącym odpowiedzialności cywilnej w energetyce jądrowej, ogłoszoną w budżecie rządu premiera Modiego. Obecne przepisy uniemożliwiają amerykańskim firmom eksport małych reaktorów modułowych czy budowę większych, amerykańskich reaktorów na terenie Indii. Widzimy tu ogromny potencjał do współpracy — tyle możemy razem stworzyć, tyle osiągnąć. Wierzymy, że amerykańska energia może pomóc Indiom w realizacji ambitnych celów dotyczących energii jądrowej — i to ma ogromne znaczenie, także w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji. Bo jedno jest pewne — zarówno Stany Zjednoczone, jak i Indie doskonale rozumieją, że nie ma przyszłości AI bez bezpieczeństwa i suwerenności energetycznej.
I to prowadzi mnie do mojego ostatniego punktu współpracy. Wierzę, że współpraca technologiczna między naszymi krajami wykroczy daleko poza obronę i energię. Inicjatywa zaufania USA-Indie, którą uruchomili prezydent Trump i premier Modi, będzie kamieniem węgielnym partnerstwa w przyszłości. Będzie się ona opierać na miliardach dolarów planowanych inwestycji, które amerykańskie firmy już zapowiedziały w całych Indiach, a w nadchodzących latach będziemy obserwować powstawanie centrów danych, farmaceutyków, kabli podmorskich i niezliczonych innych kluczowych towarów, które są rozwijane i budowane dzięki amerykańsko-indyjskiemu partnerstwu gospodarczemu.
I powiem to jeszcze raz, myślę, że nasze narody mają wiele do zyskania, inwestując w siebie nawzajem, Ameryka inwestująca w Indie, i oczywiście, Indie inwestujące w Stany Zjednoczone Ameryki. I wiem, że Amerykanie, nasi ludzie, są podekscytowani tą perspektywą, i że prezydent Trump i ja z niecierpliwością czekamy na silniejsze więzi. Amerykanie chcą szerszego dostępu do indyjskich rynków. To świetne miejsce do prowadzenia biznesu i chcemy dać naszym ludziom więcej dostępu do tego kraju. A Hindusi, wierzymy, będą rozwijać się dzięki większemu handlowi w Stanach Zjednoczonych. To naprawdę partnerstwo typu win-win [przyp.tłum.: obopólnie korzystne]. Z pewnością będzie nim daleko w przyszłość.
Jak wielu z Państwa doskonale wie, zarówno Amerykanie, jak i Hindusi nie są osamotnieni w staraniach o rozwój własnych zdolności produkcyjnych. Konkurencja dziś toczy się już nie tylko o tanie dobra konsumpcyjne — obejmuje także zbrojenia, energetykę, infrastrukturę oraz cały wachlarz zaawansowanych technologii. Wierzę, że jeśli nasze kraje nie nadążą za tym tempem, skutki mogą być poważne — nie tylko dla regionu Indo-Pacyfiku, ale dla całego świata. I właśnie w tym obszarze Indie i Stany Zjednoczone mają sobie nawzajem naprawdę wiele do zaoferowania. My dysponujemy światowej klasy sprzętem — również w dziedzinie sztucznej inteligencji. Wy z kolei macie jedną z najbardziej dynamicznych scen startupowych na świecie. Współpraca może przynieść ogromne korzyści obu stronom. Właśnie dlatego prezydent Trump i ja z zadowoleniem przyjmujemy rosnącą rolę Indii na arenie międzynarodowej — zwłaszcza w ramach inicjatyw takich jak Quad. Wierzymy, że silniejsze Indie to nie tylko większy dobrobyt gospodarczy, ale również większa stabilność w całym regionie Indo-Pacyfiku — a to cel, który wszyscy tutaj podzielamy. To nasz wspólny cel.
Chcę zakończyć jedną historią — a może nawet kilkoma. Mój syn, Ewan, ma siedem lat. To nasz pierworodny. I wczoraj, po kolacji w domu Premiera, jedzenie było przepyszne, a sam Premier niezwykle serdeczny wobec naszej trójki dzieci. Po wszystkim Ewan podszedł do mnie i powiedział: „Tato, wiesz co? Myślę, że mógłbym tu mieszkać, w Indiach.” Ale po około półtorej godziny spędzonej dziś w słońcu Jaipuru, na zwiedzaniu Wielkiego Pałacu, zasugerował, że może jednak Anglia byłaby lepszym pomysłem. No cóż — dzieci bywają zmienne.
Chciałbym powiedzieć kilka słów o premierze Modim, ponieważ uważam go za wyjątkową osobę. Po raz pierwszy spotkałem go na AI Action Summit w lutym, gdzie mieliśmy wiele ważnych rozmów na temat AI i innych kwestii, które należało przygotować. Premier Modi zorientował się, że mój syn, Vivek, właśnie obchodził swoje piąte urodziny podczas tej podróży. To było w Paryżu, zaledwie kilka miesięcy temu. Zastanówcie się nad tym: w trakcie ogromnej międzynarodowej konferencji politycznej, premier znalazł czas, by odwiedzić miejsce, w którym się zatrzymałem, złożyć Vivekowi życzenia urodzinowe i nawet przywieźć mu prezent. Isha i ja byliśmy naprawdę poruszeni jego uprzednością, a jeszcze bardziej zaimponowała nam jego serdeczność od momentu, gdy przyjechaliśmy do Indii.
To ciekawe, ponieważ niektórzy z was mogą wiedzieć, że kiedy jesteś politykiem, twoje dzieci spędzają prawie tyle samo czasu w świetle reflektorów, co ty. A jedną z najlepszych rzeczy w dzieciach jest to, że są brutalnie szczere. Nie potrafią kłamać, są szczere ze wszystkimi, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie. Nasz siedmiolatek, pięciolatek, a także nasza trzyletnia córeczka Mirabel, to ciekawe, bo one tak naprawdę przywiązały się tylko do dwóch światowych przywódców. Pierwszy to oczywiście prezydent Trump – ma w sobie jakąś wyjątkową energię. Ale z premierem Modi jest dokładnie tak samo. Nasze dzieci po prostu go lubią. I myślę, że jeśli dzieci mają tak dobry instynkt do rozpoznawania charakterów, to ja również bardzo cenię premiera Modiego. To dla mnie świetna baza do dalszej budowy naszych relacji.
Mogłem to stwierdzić już wtedy, kiedy premier Modi odwiedził nas kilka miesięcy temu, ale powiem to dzisiaj głośno: wierzę, że jest to poważny lider, który głęboko przemyślał przyszłość dobrobytu i bezpieczeństwa Indii – nie tylko na resztę swojej kadencji, ale na cały nadchodzący wiek. I chcę zakończyć, przedstawiając prosty nadrzędny punkt. Jesteśmy teraz oficjalnie w jednej czwartej XXI wieku. 25 lat minęło i 75 lat pozostało. I naprawdę wierzę, że przyszłość XXI wieku zostanie określona przez siłę partnerstwa Stanów Zjednoczonych i Indii. (oklaski) Dziękuję. Wierzę, że jeśli Indie i Stany Zjednoczone będą współpracować z powodzeniem, zobaczymy XXI wiek, który będzie dostatni i pokojowy.
Wierzę też, że jeśli nie uda nam się współpracować skutecznie, XXI wiek może okazać się bardzo mrocznym okresem dla całej ludzkości. Chciałbym więc powiedzieć, że dla mnie, jak i dla większości obserwatorów, jest jasne, że prezydent Trump zamierza zrównoważyć stosunki gospodarcze Stanów Zjednoczonych z resztą świata. To, w zasadzie, doprowadzi do głębokich zmian zarówno w naszych granicach Stanów Zjednoczonych, a także, rzecz jasna, w innych krajach.
Ale wierzę, że to równoważenie przyniesie wielkie korzyści amerykańskim pracownikom. Przyniesie wielkie korzyści ludziom w Indiach. A ponieważ nasze partnerstwo jest tak ważne dla przyszłości świata, wierzę, że wysiłki prezydenta Trumpa, wspierane, oczywiście, przez cały kraj Indii i premiera Modiego, uczynią XXI wiek najlepszym wiekiem w historii ludzkości. Zróbmy to razem. Niech Bóg was błogosławi i dziękuję za goszczenie mnie.