Frispicz

„System użył broni nuklearnej” - Marine Le Pen o politycznym wyroku sądu i walce o demokrację

Informacje podstawowe

Data nagrania: 1 kwietnia 2025

Typ: Przemówienie

Mówca: Marine Le Pen

Opis: Marine Le Pen wygłasza przemówienie w odpowiedzi na decyzję sądu, która może uniemożliwić jej kandydowanie w przyszłych wyborach prezydenckich. Odnosi się do wyroku sądowego wydanego w pierwszej instancji, który - według niej - ma charakter polityczny, a nie sądowy. Kwestionuje procedurę, w ramach której wydano wyrok, oraz zarzuca stronniczość wymiarowi sprawiedliwości. Zapowiada walkę prawną, wskazując na potencjalne środki odwoławcze i drogi prawne, które zamierza wykorzystać. Wzywa swoich zwolenników do wytrwałości i zapowiada, że jej ugrupowanie będzie kontynuowało działalność polityczną mimo przeciwności.

Źródło: Obejrzyj oryginał

Treść przemówienia

Dziękuję bardzo Jordanie [Jordan Bardella - przyp. tłum.] za to wprowadzenie. Przede wszystkim, dziękuję wam wszystkim. Dziękuję za wasze wyrazy wsparcia, za wasze wyrazy sympatii. System użył przeciwko nam broni nuklearnej. A jeśli używa tak potężnej broni przeciwko nam, to oczywiście dlatego, że jesteśmy bliscy wygrania wyborów. Uznali, że wszystko, co do tej pory zrobili, nie wystarczyło, więc może trzeba przejść na wyższy poziom. Sprawa jest więc niezwykle jasna. Nie damy się.
I nie damy się nie tyle, by bronić tylko siebie, ale by bronić Francuzów, którzy mają prawo głosować na kogo chcą, a także by bronić kraju, ponieważ dziś kraj chwieje się w posadach. Chwieje się w swoich zasadach. Chwieje się w swoich wartościach. A ci, którzy mają usta pełne frazesów o praworządności, są zazwyczaj pierwszymi, którzy starają się tę praworządność łamać. Ukradli nam wybory parlamentarne poprzez skandaliczne manewry. Niech będzie to jasne - nie pozwolimy, by Francuzom ukradziono wybory prezydenckie. Dlatego będziemy się bronić. Użyjemy wszystkich dostępnych nam środków, aby umożliwić Francuzom wybór przyszłego przywódcy. I wygramy. Ponieważ prawda i sprawiedliwość muszą zwyciężyć. A to, co właśnie się wydarzyło, jest takim demokratycznym skandalem, takim wstydem, taką plamą na naszym kraju...
Jordan słusznie o tym przypomina. Kogo jutro będziemy mogli pouczać o demokracji na świecie? Kogo? Jak będą mogli bronić pana Nawalnego? Jak będą mogli bronić głównego przeciwnika pana Erdogana, który jest obecnie więziony? Jak można oburzać się na anulowane wybory i uniemożliwienie startu kandydatowi w Rumunii, kiedy w naszym własnym kraju, poprzez tymczasowe wykonanie, łamie się po raz kolejny to, co stanowi samą zasadę naszego państwa prawa, czyli podwójny stopień jurysdykcji, to znaczy odwołanie, ale nie tylko odwołanie, skuteczne odwołanie. Skuteczne odwołanie to takie, które pozwala nie być poddanym decyzji w pierwszej instancji, której konsekwencje są nieodwracalne.
Otóż, deklarowanym celem sędzi, przypominam wam, mówiłam o tym wczoraj wieczorem, jest uniemożliwienie mi zostania wybraną na prezydenta Republiki. To nie ja to mówię, to ona to mówi. Mówi to z całą szczerością tych, którzy są przekonani, że są po właściwej stronie. Jeśli Marine Le Pen mogłaby kandydować w wyborach prezydenckich, korzystając z zawieszającego odwołania po skazaniu w pierwszej instancji, w pierwszej instancji, decyzji niewiążącej, stanowiłoby to zagrożenie dla porządku publicznego. Ingerencja tych sędziów w najwyższy proces wyborczy, jakim są wybory prezydenckie, oto gdzie jest zagrożenie dla porządku publicznego. I Francuzi tego nie zaakceptują, czy są wyborcami RN, czy też nie są wyborcami RN.
Wiecie, w tej sprawie, w tak poważnych sprawach jak ta, maski opadają. Macie przeciwników politycznych, którzy są ludźmi przywiązanymi do demokracji. Ci mówią: "Słuchajcie, ja nie podzielam poglądów Marine Le Pen, ale szczerze mówiąc, uniemożliwienie kandydatowi w pierwszej instancji, bez wyczerpania ścieżek odwoławczych, udziału w wyborach prezydenckich, gdy jest ona faworytką wyborów prezydenckich, to nie jest możliwe". A potem macie tych, którzy nie mają ani wiary, ani prawa, tych, którzy w rzeczywistości cieszyliby się, gdybyście dostali cios nożem wychodząc na ulicę, byleby tylko nie musieli walczyć z wami w urnach wyborczych. O nich nawet nie chcę mówić. Po raz kolejny, Francuzi ocenią zachowanie jednych i drugich.
Ale Jordan powiedział wczoraj coś bardzo trafnego. Powiedział: "Niech nie cieszą się zbyt szybko, bo zawsze byliśmy pierwszymi ofiarami nieuczciwości systemu. Inni zawsze idą w nasze ślady. Dziś to my. Ale jutro, oczywiście, to będą oni. I tego dnia przyjdą płakać, bo płaczą tylko wtedy, gdy chodzi o nich samych". My płaczemy nad naszym krajem, gdy chodzi po raz kolejny o wszystkich Francuzów, którzy są pozbawieni demokratycznego funkcjonowania. I ponieważ mamy zasady, zawsze stosujemy nasze zasady wobec naszych przeciwników. Nie domagamy się ich tylko dla siebie.
Jeśli jutro jakiemuś kandydatowi uniemożliwiono by start, bylibyśmy pierwszymi, którzy stanęliby w jego obronie, nawet, a szczególnie gdyby był to nasz przeciwnik polityczny. Zawsze tak robiliśmy. Zawsze broniliśmy domniemania niewinności, nawet gdy nasi przeciwnicy polityczni byli zamieszani w liczne afery. Nigdy nie wykorzystywaliśmy takiej okazji. Nigdy. Bez względu na to, czy chodziło o LFI, Modem czy LR - nigdy tego nie robiliśmy. Nigdy nie wyliśmy z wilkami, ponieważ jesteśmy przywiązani do domniemania niewinności. Mamy zasady. A wielu z nich zasad nie ma. Wymachują tymi zasadami, gdy sami są blokowani lub gdy utrudnia się im działanie, ale gdy to samo spotyka ich przeciwników, cieszą się z tego. Cóż, mamy honor, by nie zachowywać się w ten sposób. I może właśnie dlatego, koniec końców, jesteśmy pierwszą partią Francji.
Drodzy przyjaciele, jak wiecie, formalnie kwestionujemy, formalnie kwestionujemy oskarżenia, które zostały przeciwko nam wysunięte i które są przedmiotem tego procesu. Procesu, o którym przypominam, że został wszczęty przez przeciwników politycznych. Pan Schulz, socjalistyczny przewodniczący Parlamentu Europejskiego, ręka w rękę z panią Taubirą, więc nie ma potrzeby przypominać wam, że jest ona absolutnie zaciekłą przeciwniczką naszego ruchu. Powiedzieliśmy: "Słuchajcie, przyznamy korzyść, korzyść z wątpliwości, sędziom, którzy będą nas sądzić", myśląc, że może nie będą nas sądzić politycznie. Moje wątpliwości trwały 2 godziny. Po 2 godzinach rozprawy, pierwszego dnia, zrozumiałam, że nie będziemy sądzeni normalnie.
A całość tego wyroku to szaleństwo. Mam nadzieję, że prawnicy przyjrzą się redakcji tego wyroku, który jest szaleństwem. Szaleństwem, ponieważ po raz kolejny prawo jest przekręcane, ponieważ wybory prezydenckie są jawnym celem sędziów. Ostatecznie, sędzia mogłaby powiedzieć: "Zarządzam tymczasowe wykonanie, aby uniemożliwić jej kandydowanie w wyborach". To już było haniebne, ale bardziej ogólne. Ale tutaj sędzia omija wybory samorządowe? Omija potencjalne przedterminowe wybory parlamentarne, aby powiedzieć: "Nie, zarządzam tymczasowe wykonanie, aby uniemożliwić jej kandydowanie i zostanie wybraną w wyborach prezydenckich".
Ponieważ ja, sędzia pierwszej instancji, nie dopuszczam myśli, że Francuzi mogą wybrać kogoś, kogo skazałam w pierwszej instancji. Ale kto jest suwerenny w naszym kraju? To lud czy ci sędziowie pierwszej instancji? To naprawdę istotne pytanie. Wydaje mi się, że to lud. W konsekwencji, chcieć wymuszać, wykręcać ręce wyborcom, mówiąc: "Ryzykujecie głosowanie na nią, więc co wam powiem? Uważam, że mam prawo zabronić wam tego zrobienia". Ale to absolutny wstyd. Nie ma ani jednego kraju, w rzeczywistości, w którym rzeczy dzieją się w ten sposób. Więc to uzasadnienie jest uzasadnieniem politycznym par excellence. Więc kiedy ktoś mi mówi: "To jest decyzja sądowa", nie, to decyzja polityczna. I to sędzia sama to mówi.
Ale to nie wszystko. Jest 10 powodów, by oburzać się na ten wyrok. Przy okazji, przypominam, że tego wyroku adwokaci nie mieli. Otrzymali go dziś rano o 9:30. Ale wczoraj wieczorem wszyscy dziennikarze mieli wyrok. Dobrze, to tylko dodatkowy element. Ale w końcu, to element dość wymowny. Ja przybyłam na wiadomości o 20:00. Pan Boulot, pan Boulot miał wyrok. Moi adwokaci go nie mieli. Dostali go dziś rano o 9:30. Ale chcę powiedzieć, po raz kolejny, to naprawdę karykatura w pewnym sensie porzucenia wszelkich zasad, wszelkich wartości, wszelkiego demokratycznego funkcjonowania, naruszenia wszystkich zasad funkcjonowania naszych instytucji.
Ale to nie wszystko. Mówię wam, jest ich wiele więcej. W tym wyroku jest kryminalizacja, w istocie, praw do obrony. To znaczy, że jeśli będę się bronić, to zostanę ukarana 2 razy surowiej. Ale wydaje mi się, że istotą prawa do obrony jest właśnie możliwość obrony. Otóż nie, nie mam prawa się bronić. A sam fakt obrony skutkuje politycznym wyrokiem śmierci. Ale gdzie to istnieje? W jakim kraju istnieje taki sposób działania?
Zarzucono nam nawet, że broniliśmy idei, że czyny, które zostały przedstawione sądowi, uległy przedawnieniu. Przepraszam bardzo. Powiedzcie nam następnym razem. Przedstawcie nam listę tego, co mamy prawo powiedzieć. Może trzeba przyjść w habicie, na kolanach i z pętlą na szyi, żeby ułatwić wam pracę. No nie, nie będziemy ułatwiać pracy, ponieważ uważamy, po raz kolejny, że jest wiele do powiedzenia o istocie tej sprawy i że ta sprawa została wykorzystana dokładnie w celu, który nastąpił wczoraj. Jedynym celem było to.
Drodzy przyjaciele, powiedzą nam, że nie powinniśmy kwestionować decyzji sądowych. Cóż, w każdym razie, to nie jest decyzja sądowa. To dobrze się składa. Więc w rezultacie mamy prawo ją krytykować. Ale czym jest ten system, który polega na mówieniu: "nie macie prawa się odzywać", "nie macie prawa milczeć". "Nie macie prawa się bronić, bo nie macie prawa kwestionować decyzji sądowych". W takim razie trzeba usunąć apelację, a dodatkowo kasację, bo jeśli nie ma się prawa kwestionować decyzji sądowej, to zlikwidujmy stopnie jurysdykcji. A ostatecznie, zlikwidujmy sam proces, ponieważ tak czy inaczej, jesteście zmuszeni przyznać się do winy.
W związku z tym, po co się trudzić spędzaniem 2 miesięcy, tak jak ja to zrobiłam, na sali sądowej, aby przedstawiać argumenty, których przewodnicząca wyraźnie nie chciała słuchać. Tej sprawy nie mogę nie zestawić z komunikatem związku zawodowego sędziów, który został opublikowany w czerwcu ubiegłego roku. W czerwcu ubiegłego roku związek zawodowy sędziów wezwał sędziów i sędzie, nie wyborców, nie obywateli, sędziów i sędzie, aby uniemożliwić Zjednoczeniu Narodowemu dojście do władzy.
Dziś rano tłumaczą, że sędziowie są przedmiotem gróźb. Uważam, że to skandaliczne, że ci sędziowie są przedmiotem gróźb, niech to będzie jasne. Obelg, gróźb, to niedopuszczalne. Wszyscy jesteśmy przedmiotem obelg i gróźb. Każda osoba, każdy polityk, każdy dziennikarz, każdy pisarz, każdy sędzia dzisiaj w naszym społeczeństwie, który zajmuje jakiekolwiek stanowisko, spotyka się z groźbami, spotyka się z obelgami. Czy cieszymy się z tego? Wcale nie. Ubolewamy nad tym. Ale niestety stało się to czymś bardzo powszechnym.
Najwyższa Rada Sądownictwa, którą słyszałam dziś rano w radiu, powiedziała, że absolutnie skandaliczne jest grożenie sędziom. Podzielamy to. Ale kiedy związek zawodowy sędziów mówi, że trzeba uniemożliwić Zjednoczeniu Narodowemu dojście do władzy, to też jest groźba. To też jest groźba. To groźba wobec Zjednoczenia Narodowego. To groźba wobec wyborców Zjednoczenia Narodowego. To groźba wobec wybranych przedstawicieli Zjednoczenia Narodowego. I ten apel, po raz kolejny, jest skierowany do sędziów i sędzi. Co mamy z tego rozumieć?
A co powiedziała Najwyższa Rada Sądownictwa? Czy wystąpiła przeciwko temu komunikatowi? Nie. Czy wszczęła postępowanie przeciwko prokurator, która wskazała, że nie może wnosić o uniewinnienie, ponieważ byłoby to dla niej zbyt bolesne? Łamiąc tym samym neutralność, która dotyczy również prokuratury. Nie tylko sędziego. To dotyczy również prokuratury. Nie. Nic nie słyszeliśmy od Najwyższej Rady Sądownictwa. Więc ta podwójna miara, mówię to uprzejmie, jest oczywiście dostrzegana. Zrozumieliśmy to. I nie poddamy się temu.
Więc w sposób pokojowy, w sposób demokratyczny, będziemy bronić naszych praw i będziemy również bronić praw naszych wyborców. A pierwsze z tych praw, przypomniała Rada Konstytucyjna, w zastrzeżeniu interpretacyjnym sprzed kilku dni, to prawo do swobodnego głosowania. To pierwsze prawo w demokracji. Wolne wybory. Bo jeśli nie głosuje się swobodnie, to w tym momencie nie jesteśmy już naprawdę w demokracji. Jeśli to politycy lub sędziowie decydują, kto może kandydować i na kogo Francuzi mogą głosować, to nie jesteśmy już w demokracji.
Będziemy więc walczyć. Wszystkie środki prawne zostaną przeanalizowane i wykorzystane. Pan Schottel napisał artykuł, mówiąc, że decyzja sądu ignoruje decyzję Rady Konstytucyjnej. To trochę problematyczne dla praworządności, bo "miłośnicy praworządności" powinni wiedzieć, że decyzje Rady Konstytucyjnej stosują się natychmiast do wszystkich sądów, zarówno sądowych, jak i administracyjnych. Oto może wąska ścieżka, którą na pewno podejmiemy.
Będziemy oczywiście domagać się, aby apelacja odbyła się w jak najkrótszym czasie, ponieważ nie mamy nad tym kontroli, oczywiście. To oczywiste, że kiedy ten, kto ma koło ratunkowe, jest twoim przeciwnikiem politycznym, to trochę skomplikowane. Zastanawiasz się, czy je rzuci, kiedy je rzuci, czy nie rzuci go zbyt późno? Można sobie pozwolić na zadanie tego pytania. A może jest też droga ustawodawcza, ponieważ słyszałam dziś rano Erica Ciottiego, zszokowanego jak my tą decyzją, który wspomniał o potencjalnej drodze ustawodawczej, którą zatem dokładnie przeanalizujemy.
Więc obrona naszych wyborców, obrona naszego ruchu, który, przypominam, padł ofiarą wyroku, finansowego ciężaru, który zagraża jego przyszłości. Bo to jest podwójne zabezpieczenie. Nie chodzi tylko o wyeliminowanie kandydatki w wyborach prezydenckich. Jeśli można zabić partię w tym samym czasie, cóż, w ten sposób jesteśmy pewni, że nie ma możliwości. Tak najwyraźniej pomyśleli sędziowie. Dlatego będziemy również walczyć przeciwko temu wyrokowi, który wydaje się nam całkowicie sprzeczny z orzecznictwem. Nie ośmielam się zresztą bronić kilku argumentów z obawy, że natychmiast zostanę uznana za winną i skazana może dwa razy surowiej. Ale i tak spróbujemy. Nie damy się zastraszyć.
Więc podsumowując moje przemówienie, przekażemy wam oczywiście wszystkie elementy analizy tego wyroku. Ci, którzy go analizują, są w szoku. Naprawdę, niezależnie od tego, czy są prawnikami, są na granicy apopleksji, tak to jest ogromne. Ale przekażemy wam wszystkie te elementy. Ale na zakończenie powiem wam przede wszystkim: Nie dajcie się zastraszyć. Nie dajcie się zdemoralizować. Kiedy decyzja nadchodzi, jest twarda. Ale jest twarda, ponieważ jest niesprawiedliwa i w rzeczywistości, znacie bardzo dobrze to zdanie Monteskiusza: Nie ma okrutniejszej tyranii niż ta, którą wykonuje się w cieniu praw i pod barwami sprawiedliwości. To znaczy, że kiedy niesprawiedliwość pochodzi bezpośrednio od tych, którzy mają wymierzać sprawiedliwość. To oczywiste, że jest ona jeszcze bardziej nie do zniesienia niż jakakolwiek inna niesprawiedliwość.
Ale to oburzenie, tę ranę, trzeba przekuć w siłę. To jest napęd. Napęd dla naszej motywacji. Napęd dla naszej wytrwałości. Jeśli nie będziemy stanowczy, jeśli nie my będziemy przykładem tej solidności i wytrwałości, to kto zrobi to za nas? Nikt. Dlatego gdziekolwiek jesteście, przekazujcie Francuzom, że mogą na nas liczyć. Bez obaw. Będziemy przy nich. Będziemy przy nich do końca. Będziemy przy nich aż do zwycięstwa.